Kanclelaria
Historia
Patron
Duszpasterze




































Parafia Marklowice
Informacje
Strona Główna
Na imię Stanisław składają się dwa człony: „stać” i „sław”, co oznacza stać się sławnym. Jeśli do kogo, to do naszego Świętego jakże pasuje to słowiańskie imię. Hagiografia zna tylko dwóch świętych o tym imieniu: Stanisława biskupa-męczennika i Stanisława Kostkę. Jest to więc imię nie tylko słowiańskie, ale na wskroś polskie.

Najdawniejszym przekazem historycznym o św. Stanisławie-biskupie są Roczniki, czyli kronika diecezji krakowskiej, prowadzona od samych jej początków, z „białymi plamami” ze względów zupełnie zrozumiałych. Dokumentem dla nas niemniej ważnym jest Katalog Biskupów Krakowskich, prowadzony z większą jeszcze dokładnością. W obu tych dokumentach znajdują się daty rządów św. Stanisława i wiadomość o translacji jego ciała. O Świętym pisze także pierwszy historyk polski, Gall (ok. 1112 roku).

Niestety, wszystkie te informacje są nader skromne. Dopiero od wieku XIX daje się zauważyć żywsze zainteresowanie się osobą Świętego wśród historyków. Ostatnio zaś z okazji 900-ej rocznicy jego śmierci pojawiło się szereg bardzo wnikliwych i cennych naukowych pozycji.

Niestety, wszystkie te informacje są nader skromne. Dopiero od wieku XIX daje się zauważyć żywsze zainteresowanie się osobą Świętego wśród historyków. Ostatnio zaś z okazji 900-ej rocznicy jego śmierci pojawiło się szereg bardzo wnikliwych i cennych naukowych pozycji. Do najważniejszych należą opracowania profesora Mariana Plezię i obszerny tom XI Analecta Cracoviensia, poświęcony św. Stanisławowi Szczepanowskiemu.

Data urodzenia Świętego nie jest pewna. Umieszcza się ją obecnie między latami 1030-1035. Przekazane tradycją imiona rodziców, Wielisław i Małgorzata (Bogna), nie są również pewne. Święty miał pochodzić z rodziny rycerskiej Turzynów, zamieszkałych we wsiach, Raba i Szczepanów koło Bochni. Szczepanów przyjmuje się powszechnie jako miejscowość urodzenia Świętego. We wsi Szczepanowie znajdują się dwa kościoły: Św. Marii Magdaleny, fundacji Jana Długosza (1470), i nowy pod wezwaniem Św. Stanisława (1781). Obie świątynie połączono razem w roku 1914. Na domniemanym miejscu domu rodzinnego św. Stanisława wystawiono pod jego wezwaniem kaplicę (XIX). Kolumna z figurą Świętego przypomina podróżnemu, gdzie się znajduje. Szczepanów leży w odległości ok. 13 km od Brzeska, a 70 km na wschód od Krakowa. Parafia należy do diecezji tarnowskiej.
O latach młodzieńczych św. Stanisława źródła milczą. Przypuszcza się, że pierwsze studia odbył w opactwie tynieckim, a potem za granicą. Wskazuje się najczęściej na słynną wówczas szkołę katedralną w Leodium (Liege), w Belgii, oraz na Paryż. Święcenia kapłańskie otrzymał ok. roku 1060. Po powrocie do kraju biskup Lambert Suła mianował św. Stanisława kanonikiem katedry krakowskiej. Po śmierci Lamberta († 1070) Stanisław został wybrany jego następcą. Został zatwierdzony przez króla Bolesława Śmiałego i papieża Aleksandra II dopiero w roku 1072. Jaka była przyczyna tak długiej zwłoki, nie wiemy.

O samej duszpasterskiej działalności św. Stanisława Szczepanowskiego wiemy bardzo mało. Miał podobno w swojej rodzinnej wiosce wystawić drewniany kościół pw. Św. Marii Magdaleny, który potem odbudował Jan Długosz. Dla diecezji nabył wioskę Piotrawin na prawym brzegu Wisły. Zapewne wygrał przed sądem królewskim spór ze spadkobiercami zmarłego właściciela wsi. Na tym tle powstała później legenda o wskrzeszeniu Piotrawiny i stawieniu go przed trybunałem królewskim za świadka. Św. Stanisław zapewne gorąco popierał reformy, przeprowadzane w tym czasie w Kościele przez papieża św. Grzegorza VII (1073-1085). Dzięki poparciu Bolesława Śmiałego udało się wskrzesić metropolię gnieźnieńską i jej sufraganie i w ten sposób uniezależnić Polskę od metropolii magdeburskiej. Kiedy bowiem po śmierci Bolesława Chrobrego pogaństwo na nowo podniosło głowę, metropolia gnieźnieńska przestała istnieć. Tymczasem rolę metropolii pełnił Kraków.

Początkowo musiała istnieć przyjaźń pomiędzy biskupem krakowskim a królem Bolesławem Śmiałym. Trwała ona jednak niedługo i miała zamienić się w tragiczny koniec. Problem nie został do dnia dzisiejszego ostatecznie wyjaśniony. Według biskupa Wincentego Kadłubka taka miała być historia tego wydarzenia: Bolesław był prawie zawsze w kraju nieobecny, gdyż nieustannie brał udział w wojnach. Tak było faktycznie: Na początku swoich rządów udał się z wojskiem do Czech, gdzie poniósł klęskę (1058). Z kolei dwa razy był na Węgrzech, by poprzeć króla Belę I przeciwko cesarzowi niemieckiemu (1060 i 1063). W roku 1069 wyruszył znowu do Kijowa, by tam poprzeć księcia Izasława, swojego krewnego, w zatargu jego z braćmi o tron kijowski. W latach 1070-1072 był na zbrojnej wyprawie ponownie w Czechach. Po śmierci króla Beli I wprowadził na tron węgierski jego brata, św. Władysława. Wreszcie wyprawa druga do Kijowa (1077) przypieczętowała wszystko. W czasie nieobecności króla, według świadectwa Kadłubka, w kraju szerzył się bandytyzm i rozbój, wiarołomne żony zdradzały swoich mężów. Kiedy w czasie ostatniej wyprawy rycerze błagali króla, by powracał do kraju, ten bawił w Kijowie szereg miesięcy. Wtedy rycerze zaczęli go potajemnie opuszczać w obawie o los swoich domów i rodzin. Kiedy król powrócił z Rusi, zaczął się krwawo mścić na zbiegach. Kazał wiarołomnym żonom za karę karmić piersiami zwierzęce szczenięta, a dzieci zrodzone w grzechu zabijać. Wywołać to miało powszechne oburzenie. Wtedy to bohaterski biskup wystąpił w obronie swoich owiec. Najpierw upomniał króla, a kiedy ten zlekceważył napomnienia, rzucił na króla klątwę kościelną, która go wykluczała z Kościoła i pozbawiała równocześnie władzy. Dla bezpieczeństwa biskup usunął się z katedry na Skałkę i tam zamieszkał przy kościele Św. Michała. Reakcja ze strony Bolesława była natychmiastowa: wpadł na Skałkę i w czasie Mszy świętej na śmierć zarąbał biskupa, przy ołtarzu. Potem zaś kazał drużynie swojej ciało Świętego poćwiartować.

W roku 1963 profesor Jan Olbrycht i doktor Marian Kusiak przeprowadzili dokładne oględziny czaszki Świętego i doszli do wniosku, że św. Stanisław zginął w sile wieku, gdy miał ok. 40 lat. Posiadał wszystkie zęby. Na czaszce są wyraźne ślady aż 7 cięć od miecza, największe z nich wynosi 45 mm długości i ok. 6 milimetrów głębokości. Święty został uderzony z tyłu głowy. Tradycja więc znalazła swoje pełne potwierdzenie naukowe.

Data śmierci św. Stanisława nie została ustalona. Według bulli kanonizacyjnej Święty poniósł śmierć męczeńską 11 kwietnia. Tego też dnia, według najnowszej reformy liturgicznego kalendarza, obchodzi cały Kościół jego wspomnienie. Wszakże Roczniki Krakowskie podają jako datę śmierci 8 maja. W Polsce w ten dzień obchodzi się ową uroczystość także dlatego, że w kwietniu często przypadają jeszcze wielkanocne święta. Natomiast pewny jest rok śmierci Męczennika - 1079.

Żywot i śmierć św. Stanisława osnuła w latach późniejszych złota legenda o wskrzeszeniu Piotrawiny, o tym, że części porąbanego ciała cudownie się zrosły i że miały go pilnować orły. Tajemnicą osnute są ostatnie lata króla Bolesława. Według tradycji miał skończyć życie jako mnich-pokutnik w benedyktyńskim klasztorze w Osjaku (Jugosławia) w roku 1081.

Już w roku 1083 dokonano uroczystego przeniesienia relikwii św. Stanisława ze Skałki na Wawel do katedry. Bł. Wincenty Kadłubek pisze w swojej Kronice, że kroki wstępne kanonizacji rozpoczął już św. Grzegorz VII. Zwyciężony jednak przez cesarza musiał iść na dobrowolne wygnanie. Od roku 1138 Polska podzielona na dzielnice nie myślała o kanonizacji. Zajął się nią dopiero biskup krakowski, Iwo Odrowąż. On to polecił dominikaninowi Wincentemu z Kielc, aby napisał żywot Świętego. Tego bowiem żądał Rzym przed kanonizacją. Biskup, będąc w Rzymie, poczynił też pierwsze kroki w tym kierunku. Jeszcze energiczniej sprawą wyniesienia Stanisława do chwały ołtarzy zajął się biskup krakowski, Prandota. Zaprowadzono wówczas księgę cudów. Papież Innocenty IV wyznaczył kanoniczną komisję dla przeprowadzenia procesu, do której powołał: arcybiskupa gnieźnieńskiego, Pełkę; biskupa wrocławskiego, Tomasza; i opata benedyktyńskiego z Lubiąża, Henryka. Wynikiem ich pracy był protokół, z którym w roku 1251 zostali wysłani do Rzymu Jakub ze Skarszowa i mistrz Gerard w towarzystwie franciszkanów i dominikanów. Wyniki komisji nie zadowoliły jednak papieża. Wysłał on jako swojego specjalnego delegata franciszkanina Jakuba z Velletri, by ponownie zbadał księgę cudów i nieprzerwanie oddawaną cześć słudze Bożemu. Po dokonaniu tejże rewizji procesu w roku 1253 wyruszyło do Rzymu nowe poselstwo, do którego dołączono świadków cudów. A jednak z nieznanych bliżej przyczyn opór stawił bardzo wpływowy wówczas w kurii rzymskiej kardynał Jan Gaetani, późniejszy papież Aleksander IV (1254-1261). Właśnie wtedy została wprowadzona do procesu kanonizacyjnego funkcja „adwokata diabła”. Żartobliwą tą nazwą określano prawnika, którego zadaniem było wyszukiwanie wszelkich obiekcji, by przeszkodzić kanonizacji, wyciąganie wszystkich niejasności i ewentualnych zarzutów. Wreszcie opór kardynała przełamano i papież Innocenty IV dnia 17 września 1253 roku w kościele Św. Franciszka z Asyżu dokonał uroczystej kanonizacji w Asyżu. Na pamiątkę miejsca kanonizacji wystawiono później w tejże bazylice osobną kaplicę pw. Św. Stanisława. Wracającą z Włoch delegację Kraków powitał uroczystą procesją ze wszystkich kościołów. Pierwsza uroczystość ku czci św. Stanisława odbyła się w Krakowie dnia 8 maja 1254 roku. W uroczystości tej wzięli udział z dostojników duchownych: nuncjusz papieski, Opiso; arcybiskup gnieźnieński, Pełka; biskup wrocławski, Tomasz; biskup poznański, Bogusław; biskup płocki, Andrzej; biskup litewski, Wit; biskup ruski, Gerard i biskup krakowski, Prandota. Z książąt polskich uczestniczyli: Bolesław Wstydliwy; Kazimierz, książę kujawsko-łęczycki; Przemysław, książę Wielkopolski i Ziemowit Mazowiecki. Tak więc po raz pierwszy cała Polska zjednoczyła się, by uczcić swojego czołowego patrona.

W Polsce dzień św. Stanisława, biskupa i męczennika jest dniem patronalnym. Dlatego obchodzi się go jako uroczystość obok dni św. Wojciecha i NPM Królowej Polski. O popularności św. Stanisława w Polsce świadczy również to, że jego imię należy do najczęściej spotykanych — tak u mężczyzn, jak i u kobiet. Topografia polska zna aż 195 miejscowości, które zapożyczyły swoją nazwę od imienia Świętego. Ku czci Świętego wystawiono w naszej Ojczyźnie 270 kościołów, nie licząc kaplic. To również ma swoją wymowę. Oprócz tego, że św. Stanisław Szczepanowski jest głównym patronem całej Polski, jest on także głównym patronem następujących diecezji: archidiecezji krakowskiej i warszawskiej, oraz poznańskiej, jak również diecezji — kieleckiej, lubelskiej, płockiej, sandomierskiej i tarnowskiej. Podobnie jak Gniezno jest świadkiem corocznej manifestacji u grobu św. Wojciecha 23 kwietnia, tak podobna manifestacja odbywa się ze Skałki do katedry w Krakowie z relikwią czaszki Świętego dnia 8 maja.


Ks. Wincenty Zaleski SDB